“There’s no leaving Edinburgh,
No shifting it around:
it stays with you, always.”
~Alan Bold

Myślisz, że odwiedzisz Edynburg i zostawisz za sobą jego magię, prawda? Nic bardziej mylnego. Wsiąknie w Ciebie i już zawsze będzie krążyć w twojej krwi. Osadzone na wygasłym wulkanie miasto było świadkiem wielu wydarzeń, takich jak egzekucje czy ciągła walka o niezależność Szkotów od Anglików. Szkocję zamieszkiwali niegdyś Celtowie, tutaj hulali Wikingowie, a z podbojów Rzymian pozostało w Szkocji trochę włoskich genów.
Nawet zwykły laik dostrzeże, że to miasto posiada w sobie pewny rodzaj magii. I nie chodzi tu bynajmniej o Harry’ego Pottera, choć oczywiście w małej kawiarni tworzyła tu niegdyś Joanna Kate Rowling. Ale poza tym, coś w tym mieście urzeka, coś skrada serce i moje małe pogańskie serce chyba wie co.


Jednym z miejsc owianych historią jest wzgórze Calton Hill, które zbudowane jest na dwóch cmentarzach. Rozgrywano tam turnieje i wystawiano różnego rodzaju sztuki. Tu mieściło się również więzienie oraz odbywały się egzekucje. Współcześnie co roku, z nocy 30 kwietnia na 1 maja, odbywa się tam pogańskie święto Beltaine (noc Walpurgii) czyli pogańskie święto czczące początek wiosny.


Edynburg to miasto zamków, więc nie mogliśmy odpuścić sobie zwiedzania choć jednego z nich. Wybraliśmy ten mniej uczęszczany, gdzie mogliśmy całkowicie zapomnieć, że urodziliśmy się w latach 90 XX wieku.
Przed wejściem do zamku pobuszowaliśmy w małym sklepiku w poszukiwaniu pamiątek i zakupiliśmy orzeźwiające napoje: jeden o smaku truskawkowo-kremowym, drugi o nazwie Ginger Beer. Chłodne (bezalkoholowe) piwo o silnym aromacie imbiru przypadło mi wyjątkowo do gustu.

4Em-0014
Opustoszały dziedziniec wykorzystaliśmy do relaksu i oddaliśmy się lekturze książki. W upalny dzień miejsce to wydaje się być wręcz na tę czynność stworzone.
Średniowieczne ruiny zamku zwiedziliśmy w dwie godziny, płatając się po kuchniach, piwnicach i salonach. W każdym pokoju zostaliśmy troszkę dłużej i wyobrażaliśmy sobie jakby to było mieszkać w tych zimnych murach w czasach średniowiecza.

4Em-01984Em-0344


Ze szczytu Craigmillar Castle można dostrzec górę Artura (najwyższy szczyt parku Holyrood) która obok zamku w Edynburgu jest jedną z najchętniej odwiedzanych atrakcji w Edynburgu.
4Em-03944Em-0363
Słynnego zamku nie zwiedziliśmy w środku. Odstraszyły nas kolejki i wizja turystów szwendających się wszędzie i psujących nam klimat tajemniczości. Zamek już z zewnątrz prezentuje się okazale, a zdjęcia na jego tle wychodzą po prostu magicznie.

4Em-0016.jpg
Górę Artura często upatrują sobie pisarze powieści kryminalnych jako miejsce, w którym warto porzucić ciało nieboszczyka. Wierzy się również, że góra jest zlokalizowana w miejscu dawnego Camelot. Jeżeli chodzi o literaturę, góra wspomniana jest również w powieści Marry Shelley pod znanym tytułem Frankenstein oraz w powieści Juliusza Verne’a -Underground City.
W Edynburgu urzekły mnie również cmentarze.

W Edynburgu czas zatrzymał się kilkaset lat temu. Przy nim Europa jest tak okropnie nowoczesna, że już od pierwszych chwil w autobusie pomyślałam, że ja nie chcę wracać. Nie do Polski, tylko do świata rzeczywistego. Jakbym znalazła się w Narnii. Urocze szkockie domki pobudowane jeden obok drugiego i nagle cały czar Londynu prysł. Edinburgh, to słowo będzie nawiedzać mnie po wsze czasy w mych snach.
4Em-0460.jpg
Domy w Edynburgu wyglądają w większości jak pałace oraz letnie rezydencje. Szczególnie nad morzem można się rozmarzyć, że kiedyś ten jeden będzie w naszym posiadaniu. Mój będzie miał z pewnością niebieskie lub czerwone drzwi wejściowe.
Morze w Edynburgu w czasie odpływu wyrzuca na brzeg skarby, których nad morzem bałtyckim próżno by wyłowić. Mnie zainteresowały ,,zmutowane” muszelki oraz kraby.

Centrum Edynburga jest istną mekką dla dziwaków. Fani Harry’ego Pottera, bardziej lub mniej prawdziwi wyznawcy okultyzmu, czy ci zaprzątający sobie głowę takimi pytaniami, jak: “W co ubrałby się dziś Jezus?”, z pewnością znajdą w Edynburgu coś dla siebie.

4Em-028874Em-02885
Przyroda w Edynburgu zajmuje czołowe miejsce, nie koegzystuje na równi z architekturą czy wieżowcami. Tu architektura dostosowuje się nieśmiało do zielonych trawników i pagórków. Tu człowiek jest gościem, a natura gospodarzem i intuicja podpowiada mi, że tak powinno być.

4Em-04354Em-0432


Przy wielu kościołach działają kawiarnie, gdzie ludzie mogą sobie tak zwyczajnie porozmawiać. Ogrody przykościelne są również bujne i niezwykle zadbane. W ogóle ogródki w Edynburgu mają doskonałe warunki do rozwoju z powodu dużej wilgotności powietrza i częstych opadów deszczu.
4Em-1.jpg
Dlatego jeżeli chodzi o Edynburg, mam tylko jedną radę: spacerować. Wszędzie chodziliśmy pieszo, a to pozwalało nam delektować się miastem. Zanurzyliśmy się w nie niestety zbyt krótko i pewnie jeszcze nie raz do niego wrócimy.

~Em


0 Komentarzy

Sylwia Walczak · 27 czerwca 2017 o 20:19

Zapraszamy ponownie. Jeszcze sporo miejsc nie widzieliscie ☺

Skomentuj Sylwia Walczak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *